Rękopis Adolfa Dygasińskiego „Syn Boginki”

0

Lata: 1892-93-druk opowiadania

Stan zachowania: dobry, nieliczne zabrudzenia i postrzępienia

Kraj: Polska

Wymiary: wys. 34 cm; szer. 21 cm

Materia: papier, atrament

Sposób pozyskania: zakup od p. Janiny Mieczyńskiej- Lewakowskiej 7.IX.1974 r.

Technika: rękopis

Nr inw.: MP/AH/160

Rękopis Adolfa Dygasińskiego pt. ,,Syn Boginki” składa się z 3 dość dużych, pożółkłych, lekko postrzępionych kartek papieru. Są one zapisane dwustronnie niezbyt starannym pismem. Widnieją na nich nieliczne plamy, skreślenia i poprawki, a na ostatniej stronie obliczenia matematyczne, wykonane przez samego pisarza. Rękopis różni się nieco od oryginalnego utworu. Jest krótszy, pomimo, że zawiera całą treść opowiadania. Są w nim zawarte najważniejsze spostrzeżenia, które później przed wydaniem zostały wzbogacone o dodatkowe opisy. Była to najprawdopodobniej kopia robocza- jedna z pierwszych prób napisania tego opowiadania.

W Młodzawach umieścił pisarz akcję opowiadania ,,Syn Boginki”, zapełniając je tworami ludowej wyobraźni. Jest tu nocna Zmora dokuczająca śpiącym, strasząca ludzi Strzyga, złośliwe Płanetniki spuszczające z chmur obfite deszcze i grady, Topielec, który nieostrożnych wciąga w głębinę. Dodatkowym utrapieniem jest też Bieda, zamieszkująca chłopską chatę oraz Boginka podmieniająca małe dzieci. Jakby tego było mało to po nocach, po polach młodzawskich włóczy się duch Mierniczego, pokutujący za dawne szachrajstwa. O wspomnianym już Topielcu czytamy: ,,Będzie coś milę za lasem było takie bajorko, moczar okropnie głęboki, co go tylko w jednym miejscu można było przejechać. Złe tam od dawna psociło ogromnie ,taplało ludzi, konie, a niejednego aż na śmierć. Nikt nie mógł ominąć tego bagna i ludzie chcąc nie chcąc jeździli tamtędy, chyba że się kto koniecznie uparł jechać inną drogą, to taki musiał nadrobić dobrą milę. Chodziła pomiędzy ludźmi gadka, że tam pod ona wodą mieszka Topielec i on tak srogo dokucza. Nie było takiego we wsi, co by nie pamiętał różnych wypadków, jakie się temu i owemu przytrafiły na wiosnę albo w jesieni. Jednego chłopa chwycił tam raz Topielec za wielki palec u nogi i ciągnął wyraźnie na dno, ale chłop zaciął konie i szczęśliwie się wymigał. Gospodarz jeden pojechał był z babą do miasta, żeby jej krew puścili ,i w powrocie na własne oczy widział w tym bajorze Topielca a ledwie się przed nim uratował z babą końmi i wozem. Osobliwie dziewki bały sie tego bajora jak ognia; a żadne pieniądze nie chciały się tam nigdy kąpać, jako ów Topielec na nie się łakomił głównie. Przesadna ostrożność miejscowych martwiła Topielca, który narzekał głośno; Coś tędy coraz mniej przejeżdża, parobcy tu koni nie pławią i dziewki się nie kąpią, nie mam roboty! Trzeba choć siano zgnoić ludziom na łąkach!’’

Dopiero Maciek, który miał być podmieniony w niemowlęctwie przez Boginkę, sprytny synalek Bartłomieja i Magdy Kręciszów, znalazł sposób na wszystkie te dziwadła i Młodzawy od nich uwolnił.

Oprac. Edyta Paw

Literatura:

A. Dygasiński, Nowele i Opowiadania, t. 9.

Share.

Comments are closed.

Facebook
Skip to content